sobota, 27 lutego 2016

Rozdział XV

Zayn wszedł na komisariat policji. Przywitał się ze wszystkimi i szybkim krokiem skierował się do gabinetu Leigh-Anne Pinnock. Wziął głęboki oddech. Powtórzył sobie kilka razy w myślach, że łączy ich tylko i wyłącznie praca. Zapukał do gabinetu i kiedy usłyszał pozwolenie, wślizgnął się do środka.
-W czym mogę panu pomóc? - spytała nawet nie podnosząc wzroku.
-Miałem przyjść i obejrzeć nagranie z klubu, na którym podobno widać Bethany White.
Kobieta przytaknęła i wstała z obracanego fotela. Podeszła do jednej z szafek i wyciągnęła płytę. Podała ją mężczyźnie. Malik cicho jej podziękował i biegiem opuścił pomieszczenie.
***
Mulat westchnął i sięgnął po pilota. Od kilku godzin oglądał nagranie jak Bethany wychodzi z klubu, zalana w trupa i nic. Nikt jej nie śledził. Nikt jej nie zwabił do auta. Nikt jej nie zatrzymał. Było już grubo po północy, więc zdziwił się kiedy usłyszał kroki na górnym piętrze. Westchnął ponownie, wyłączył telewizor i udźwignął się z wygodnej kanapy. Ociężale przemierzał kolejne stopnie. Skierował się do swojej sypialni, lecz najpierw zaglądnął do Harry'ego. Tak jak przypuszczał, chłopak zamiast spać robił coś na swoim telefonie. Malik już otwierał usta by zwrócić mu uwagę, gdy usłyszał z ust chłopca ciche jęknięcie. Dopiero wtedy oprzytomniał i zdał sobie sprawę co nastolatek robi i co ogląda. Policzki mężczyzny zalały się szkarłatem, więc szybko opuścił pokój młodzieńca. Nie wiedział czy powinien być z tego faktu zadowolony, no bo hej, przynajmniej nie robi to z jakąś ledwie poznaną osobą, tak? Detektyw na paluszkach wrócił do swojego pokoju gdzie szybko zmorzył go upragniony sen.
***
-Proszę Cię Zayn, chociaż spróbuj - powiedziała Eleanor przez telefon.
Malik fuknął. Czy ona nie może zrozumieć, że jest on poważnym detektywem?
-Nie mam zamiaru korzystać z usług jakieś wróżki, El - burknął.
-To wcale nie jest wróżka, tylko medium! Poza tym jeśli ma nam pomóc w rozwiązaniu tej sprawy to czemu nie?
Malik przetarł twarz dłonią. Miał już dość tej rozmowy, którą z resztą zakończył w pośpiechu gdy tylko do kuchni, wszedł Harry. Chłopak przywitał się i zrobił sobie śniadanie. Mulat przygryzł wargę. Czy naprawdę chciał z nim rozmawiać o takich rzeczach? Czuł, że taki już jego rodzicielski obowiązek, ale z drugiej strony nie czuł się gotowy psychicznie na tą rozmowę. Kiedy w końcu jednak podjął decyzję, usiadł koło nastolatka.
-Wydaje mi się, że powinniśmy o czymś porozmawiać - zaczął.
Młodzieniec posłał mu pokrzepiający uśmiech.
-Kiedy wczoraj chciałem zobaczyć czy już śpisz zastałem coś czego się raczej nie spodziewałem...
Oczy szatyna zrobiły się wielkie niczym pięciozłotówki i zaczął się wściekle rumienić. Kiedy zdał sobie z tego sprawę odwrócił wzrok.
-I doszedłem do wniosku, - kontynuował Zayn - że powinniśmy o tym porozmawiać. Okej?
-Okej - mruknął cicho chłopak.
***
-Więc jeszcze raz co już wiemy: Bethany została otruta, a pocięto ją po śmierci - powtórzyła po raz setny szatynka.
-Eleanor doszliśmy już do tego dawno temu - mruknął Malik - zaczynasz się cały czas powtarzać.
-Będę się powtarzać tak długo dopóki nie znajdziemy sprawcy - syknęła kobieta przez zaciśnięte zęby - musieliśmy coś przeoczyć.
Mulat westchnął i sięgnął po kubek z kawą, która leżała na stole. Od kilku godzin on, Calder, Nelson i Horan siedzieli w sali konferencyjnej, próbując wszystko ustalić, sporządzić notatki i znaleźć podejrzanych. Nadal bezskutecznie.
-Czekaj mówiłaś, że masz kto może nam pomóc - odezwała się nagle Jesy, spoglądając na El.
-Bo miałam. Elsa Mars - medium z Newbury pomogła przy rozwiązywaniu "Chłopca z pudełka".
Wszyscy wydali z siebie zduszony krzyk i zakryli dłońmi usta, wszyscy oprócz Zayna, który dalej nie wzruszony popijał kawę. Odłożył kubek i uderzył pięścią w stół. Każdy podskoczył na swoim miejscu.
-Prędzej dam się pochować żywcem niż skorzystam z usług jakiegoś Dzwoneczka! - krzyknął mężczyzna - Co ona niby zrobi?! Rzuci magicznym pyłkiem na całą tą sprawę?!
Po tym wszystkim padł z powrotem na swoje krzesło, bez sił. Jesy szybko w pośpiechu skończyła spotkanie i położyła przyjacielowi rękę na ramieniu.
-Myślę, że powinieneś już pójść do domu - szepnęła - odpocznij trochę.
Mulat przytaknął i zebrał swoje rzeczy.
***
Zayn wiedział, że powinien posłuchać szatynki, jednak mimo wszystko nie zawrócił do domu. Wbiegł na komisariat policji i szybkim krokiem skierował się do gabinetu pani podkomisarz. Z impetem otworzył drzwi, wręcz wdzierając się do środka.
-W czym mogę Ci pomóc? - spytała kobieta.
Malik nic nie odpowiedział tylko podszedł bliżej i zmusił ją do pocałunku.




_________________________________________________________________________________
Ta-da :)
Za chwilkę zmienię wygląd "bohaterów" więc wydaje mi się, że po przeczytaniu tego rozdziały będzie można pójść i to zobaczyć :3
Ogólnie to skończyły mi się ferie :c
Jeżeli chodzi o Newbury jest to miasto oddalone około godzinę i kilka minut (dokładnie godzina szesnaście minut wg. Google xD) tak gdyby kogoś to zastanawiało ;)
I w sumie nie wiem co tu dalej napisać, tak więc do zobaczenia :*



Kocham was <3

piątek, 19 lutego 2016

Rozdział XIV

Zayn nie był aż taki pijany kiedy tej nocy wracał do domu. Może trochę bełkotał i delikatnie się chwiał, ale udało mu się dotrzeć do jego własnego łóżka bez ani jednego upadku. Zasnął, jednak jego błogi sen nie trwał zbyt długo. Około drugiej w nocy, krzyk Harry'ego przeciął nocną ciszę, niczym ostry sztylet. Malik natychmiast oprzytomniał i pobiegł do jego pokoju. Mocnym kopniakiem otworzył drzwi. Nastolatek ściskał w rękach kołdrę, cały zapłakany. Mulat szybko do niego podbiegł, przytulając go do swojej piersi.
-Sh, już wszystko dobrze.
Młodzieniec był bardzo roztrzęsiony i uspokajanie go zajęło godziny. W końcu się udało.
-Harry, złotko, co się stało? Miałeś zły sen? - zapytał mężczyzna, ostrożnie dobierając słowa.
-Tutaj - chłopak podniósł dłoń i palcem wskazał ciemny róg pokoju - tutaj stała jakaś postać.
-Harry to był tylko sen.
-Nieprawda! - wykrzyknął szatyn, zrywając się ze swojego miejsca.
Zaczął chodzić po pokoju, ciągnąc się za włosy.
-Ona była prawdziwa! Przysięgam! Musisz mi uwierzyć!
Detektyw nie wiedział co ma robić. Był zmęczony, nie potrafił racjonalnie myśleć. Chłopak oblizał usta i usiadł tam gdzie przedtem.
-Mogę z Tobą spać? - spytał się cicho - Nie chcę tu zostać. Boję się być sam - wyszeptał.
Zayn przytaknął. Razem skierowali się do pokoju Malika. Nastolatek czym prędzej się położył, ale mulat jeszcze wyjrzał przez okno. Miał wrażenie, że w cieniu kryje się jakaś postać lecz kiedy mrugnął ona zniknęła.
***
-Szybki numerek z panią podkomisarz, oh Zayn nie znałam Cię od tej strony - zaśmiała się szatynka.
-Jesy proszę przestań, ostatnie co teraz jest mi potrzebne to twoje nabijanie się ze mnie.
-Oh no weź! Czuję się jak dumna matka, której synek właśnie stracił dziewictwo.
Malik warknął, odpalając papierosa, podczas gdy kobieta ryknęła salwą śmiechu.
-Naprawdę Jess, przezabawne - mruknął.
Nelson uspokoiła się gdy zobaczyła, że mężczyzna rzeczywiście jest nie w nastroju.
-Stało się coś? Zayn tylko nie mów, że się zakochałeś, przecież ona ma męża.
-Oh naprawdę, kiedy się pieprzyliśmy musiałem nie zwrócić uwagi na obrączkę. Wiesz to raczej była ostatnia rzecz, która chciałem widzieć w tamtym momencie.
Kobieta uśmiechnęła się, ale szybko spoważniała.
-Więc, co się dzieje? - spytała unosząc brwi.
-Nic,
-Zayn - zaczęła ostrzegawczo - jeśli myślisz, że mnie zwodzisz to się grubo mylisz. Tak więc albo powiesz mi o co chodzi po dobroci, albo będę musiała to z Ciebie wyciągnąć siłą.
-Oh dziękuję za tę dobroć Jesy.
-Hej, przecież wiesz, że tylko żartuję - szatynka przybrała zmartwiony wyraz twarzy - Naprawdę Zayn, proszę powiedz mi co Cię trapi. Zaczynasz mnie przerażać.
-Harry obudził się w nocy, obudził mnie swoim krzykiem. Twierdził, że widział w kącie jakąś postać.
-Może miał paraliż senny.
-Co takiego?
-No wiesz, kiedy wydaje Ci się, że jesteś przytomny ale tak naprawdę dalej śpisz. Widzisz wtedy różne rzeczy, nie możesz się ruszyć, wydaje Ci się, że czujesz czyjąś obecność, słyszysz głosy. Nigdy czegoś takiego nie miałeś?
-Nie przypominam sobie.
-To w takim razie jesteś wielkim szczęściarzem.
Rozmowa przyjaciół została przerwana czyimś odchrząknięciem. Obydwoje odwrócili głowy w tamtą stronę.
-Witam panie detektywie, szukałam pana - powiedziała kobieta.
-Mnie?
-Tak, właśnie pana. Mam coś specjalnego dla pana.
Mulat spojrzał w bok na swoją przyjaciółkę, jednak ta też nie zbyt rozumiała zaistniałą sytuację.
-Przepraszam ale musiała mnie pani z kimś pomylić.
-Nie, jest pan detektywem Malikiem i prowadzi pan sprawę Bethany White - odrzekła szatynka pewnie.
-A pani jest...?
-Jade Thirwall, spotkaliśmy się już, pamięta pan?
-Ah tak! Pamiętam. Więc w czym mogę pomóc?
Szatynka uśmiechnęła się promiennie, po czym zaczęła grzebać w swoim plecaku i wyciągnęła z niego dość dużą paczkę.
-Dostałyśmy to dzisiaj rano. W środku jest torebka, wydaje mi się, że mogła należeć do Bethany.




_________________________________________________________________________________
:)
Zacznijmy uśmiechem XD
Tak więc oto kolejny rozdział :3
Na razie, nie wiem co ma być dalej, ale w przeciągu 2-3 dni pewno pojawi się kolejny ;)


Do zobaczenia <3

czwartek, 18 lutego 2016

Rozdział XIII

Bankiet zbliżał się coraz większymi krokami. Zayn nie miał zbyt wiele czasu na przygotowania, dalej remontował dom i próbował rozwikłać sprawę Bethany. Na razie wszystko stoi w miejscu, brak podejrzanych. I tak oto Malik znalazł się w miejscu, do którego rzadko zaglądał - do prosektorium. Złapał ostatni świeży, od zapachu stęchlizny, chłap powietrza i otworzył drzwi. Odór śmierci od razu uderzył go w nozdrza. Mężczyzna pochylający się nad trupem, odwrócił się. Był średniego wzrostu, dobrze zbudowany. Miał na oko coś koło dwudziestki. Krótko przystrzyżone brązowe włosy. Zlustrował  detektywa uważnym spojrzeniem czekoladowych tęczówek.
-Dawno Cię tu nie widziałem Zayn - powiedział, podchodząc bliżej i wyciągając rękę.
Mulat uścisnął dłoń.
-Wiesz prosektorium nie jest zbyt przyjaznym miejscem.
Patolog tylko się zaśmiał.
-Swoją drogą - kontynuował Malik - nie przyszedłem tu w sprawach towarzyskich.
-Oh oczywiście. Więc w czym Ci mogę pomóc?
-Wiadomo coś w sprawie Bethany White?
Szatyn przytaknął, po czym podszedł do jednego ze stołów do autopsji i odkrył, kryjącą się pod białym materiałem, kobietę. Sięgnął ręką po czarną podkładkę z klipsem, do którego przymocowana była zapisana kartka.
-Mam tutaj zapisek, że ofiara zmarła około piątej rano, a znaleziona została o godzinie ósmej trzydzieści. Była martwa zanim ktoś postanowił pociąć ją na kawałki. Przyczyna zgonu jest dosyć ciekawa.
-Liam - powiedział Zayn ostrzegawczo.
To nie czas ani miejsce na czarny humor patologa. Mężczyzna odchrząknął.
-Otóż przyczyną zgonu był tritlenek diarsenu potocznie znany jako arszenik.
Detektywa zamurowało. Ta sprawa była ciężka i skomplikowana już od początku, ale teraz nic nie trzymało się kupy. Kto do cholery paradował by po Londynie z arszenikiem w kieszeni?
-Dziękuję Liam.
-Do usług.
***
Zayn biegał po domu jak oszalały. Za kilka godzin miał zacząć się bankiet, a on dalej miał tyle rzeczy do zrobienia.
-Cholera jasna! - zaklął kiedy poczuł zapach spalenizny.
Szybko pobiegł do swojego pokoju. Prędko podniósł żelazko i zabrał swoje czarne spodnie od garnituru, na których teraz widać było wielką dziurę w kształcie żelazka. Mężczyzna zaklął siarczyście, po raz kolejny tego dnia, i rzucił ubraniem gdzieś w bok. Usiadł na rogu łóżka i schował twarz w dłoniach. Jeszcze chwila i zadzwoni do Jesy, wciskając jej żałosną wymówkę o tym jak bardzo źle się czuję, że nie może się ruszyć a tym bardziej jechać na bankiet. Na myśl o przyjaciółce, zadzwonił dzwonek w drzwiach. Nim mulat zdążył wykonać jakikolwiek ruch do pokoju weszła kobieta.
-Oh Zayne - powiedziała, łapiąc się za głowę.
Ona sama była w pięknej, koronkowej, czerwonej sukience. Jej włosy układały się falami na ramionach. Miała delikatny makijaż, podkreślający jej urodę. Stukot jej obcasów dało się słyszeć w całym domu kiedy opuściła pokój i wróciła po chwili trzymając w dłoniach ciemny materiał.
-Co ty byś beze mnie zrobił - mruknęła i rzuciła je w stronę detektywa.
Były to czarne, zwężane spodnie. Malik wziął oddech ulgi. On sam nie wiedział co by zrobił bez przyjaciółki.
-Przebierz się.
Kiedy był już ładnie wyszykowany, ktoś zapukał delikatnie do pokoju.
-Wchodź, Harry! - zawołał.
-Skąd wiedziałeś, że to ja?
-Jesy nie puka do drzwi, przynajmniej nie do tych.
Nastolatek przytaknął, po czym podszedł nieśmiało do rodzica i złapał go za ramię tak by starszy się trochę schylił w jego stronę.
-Mogę Ci ułożyć włosy?  - szepnął mu na ucho.
Mężczyzna przytaknął, uśmiechając się lekko. Chłopak odwzajemnił uśmiech i posadził Malika na łóżku. Przyniósł z łazienki lakier do włosów i zaczął bawić się końcówkami, układając je w przeróżny sposób. Kiedy był zadowolony z efektu, spryskał swoje arcydzieło lakierem.
-Przyjemnej zabawy - mruknął, ucałowując prawy policzek mulata, po czym opuścił pomieszczenie.
***
Bankiet, jak zwykle, nie był zbyt żywy. Każdy w eleganckim stroju sączył powoli najdroższe, wykwintne, francuskie czerwone wino. Zayn przysiadł przy stole razem z Jesy i Niall'em, którzy postanowili wybrać się tu razem.
-Tak w ogóle zapomniałam spytać - zaczęła rozmowę szatynka - jak sprawuje się Harry? Sprawia jakieś problemy?
-Przepraszam kto? - blondyn patrzył się z zdezorientowaniem na parę przyjaciół.
-Mój syn.
-Wow, Zayn, nie wiedziałem, że masz syna. Gratulacje, ile ma lat?
-Szesnaście.
Irlandczyk przytaknął, czując się coraz bardziej nieswojo. Detektyw prędko to zauważył.
-Adoptowałem go jakieś kilka miesięcy temu - sprostował.
-No tak, teraz wszystko się zgadza - mężczyzna uśmiechnął się delikatnie.
-Nie, nie sprawia żadnych problemów - tym razem mulat zwrócił się do kobiety - Jest wręcz marzeniem każdego rodzica.
Na tym rozmowa się urwała, a każdy na powrót się zamyślił.
-A wy nie tańczycie?
Każdy podniósł głowę na dźwięk nowego głosu. Przy stoliku stała uśmiechnięta od ucha do ucha podkomisarz Leigh-Anne. Jej włosy spięte były w kok, miała mocny makijaż, który całość dopełniała czerwona szminka. Jej czarna, długa aż do ziemi, sukienka mocno opinała się na jej ciele co tylko podkreślało jej krągłości.
-A może pan panie detektywie?
-Ja?
-Skusiłby się pan na mały taniec?
Malik parsknął śmiechem.
-Droga pani, ja nie tańczę.
Kobieta zrobiła smutną minkę.
-Proszę - zamruczała - dla mnie, powinien być wyjątek.
***
Zayn tak właściwie sam nie wiedział jak to się stało. W jednej chwili był z panią podkomisarz na parkiecie, kołysząc się w rytm Mozarta, a w następnej miał przyszpiloną panią Pinnock do ściany toalety, całując ją zachłannie. Skłamałby, mówiąc, że tego nie chciał. Wręcz tego pragnął. Dłonie kobiety szybko odnalazły drogę do zamka jego spodni. Z kolei ręce Malika błądziły po nogach Leigh-Anne podwijając jej sukienkę coraz wyżej. Żadne z nich nie przejmowało się brakiem jakichkolwiek głębszych emocji w ich postępowaniu. Obydwoje chcieli tylko zaznać rozkoszy, którą mogli uzyskać przy pomocy drugiego. Mulat trzymając kobietę mocno w swych objęciach, wchodził w nią ostro. Jego ruchy były szybkie i mocne. Podkomisarz jęczała, wbijając swe długie paznokcie w ramiona i plecy detektywa. Nie minęło długo nim oboje osiągnęli szczyt. Unormowali swoje oddechy, poprawili ubranie i fryzurę, po czym wyszli idąc w dnie różne strony.



_________________________________________________________________________________
Ten rozdział jest niemiłosiernie długi!
Ale pisanie go było istną przyjemnością *.*
Swoją drogą za niedługo będę poprawiać zakładkę "bohaterowie"
Tak tylko informuję ;)


Do zobaczenia jutro :*

środa, 17 lutego 2016

Rozdział XII

Zayn, z uśmiechem na ustach, zawiązał Harry'emu oczy wykorzystując do tego jeden ze swoich ciemnych krawatów.
-Czy to na pewno konieczne? - burknął chłopak.
-Tak, nie możesz nic widzieć, jeśli to ma być niespodzianka.
Nastolatek po marudził jeszcze trochę o tym jak bardzo nie lubi niespodzianek, lecz koniec końców dał się zaprowadzić do samochodu i grzecznie usiadł na przednim siedzeniu pasażera. Malik natomiast szybko wślizgnął się się za kierownicę i odpalił swojego kochanego Rolls-Royce'a. Wyjechał na główną ulicę Londynu. Kiedy byli na obrzeżach chwilę zajęło mu znalezienie właściwej drogi.
-Tak właściwie to co to za niespodzianka? - spytał młodzieniec na jednym z postojów.
Mulat tylko westchnął i powtórzył, po raz kolejny, że nie powie mu nic i że niespodzianka ma pozostać niespodzianką. Wreszcie po tylu trudach udało im się zajechać pod posiadłość. Detektywowi zaświeciły się oczy. Potarł jeszcze ręce w zadowoleniu, po czym wstał i pomógł Harry'emu wyjść z auta. Nie tracił czasu tylko czym prędzej zdjął tkaninę z oczu podopiecznego.
-Od dzisiaj to nasz nowy dom Harry - rzekł mężczyzna, śmiało idąc naprzód.
Nastolatek stał osłupiały z szeroko rozdziawioną buzią. Spodziewał się wszystkiego, ale nie tego. Szybko podbiegł do adopcyjnego rodzica i przytulił go z całych sił.
-Dziękuję - powiedział cicho - Jesteś najlepszym tatą jakiego mogłem sobie wymarzyć.
I może to dlatego, że Zayn nareszcie miał dom swoich marzeń, a może dlatego, że słowa chłopca, chcąc czy nie chcąc, tknęły jego na ogól zziębnięte serce. On sam nie wiedział dlaczego, ale nie czuł się źle, kiedy z jego oczu popłynęły łzy radości.
***
Harry sięgnął po czajnik z kuchenki i ostrożnie, uważając by się nie oparzyć, zalał kubek z kawą. Odłożył czajnik na miejsce i wziął naczynie delikatnie w swoje dłonie, idąc z nim powoli na górę do swojego przyszłego pokoju. W pomieszczeniu znajdował się Zayn, który był cały pochłonięty malowaniem ścian na jasny błękit, zgodnie z zaleceniami młodszego. Nastolatek odchrząknął, zwracając tym samym uwagę mężczyzny.
-Masz to dla Ciebie - powiedział młodzieniec, podając kubek z gorącym napojem.
Mulat podziękował i oderwał się od wałów i puszek z farbą. Obydwoje usiedli na łóżku szatyna, które było na przeciwległym końcu pokoju.
-Podoba Ci się dom? - spytał Malik niespodziewanie.
-Bardzo, jest taki przytulny.
Mężczyzna nie tknął swojej kawy, odłożył ją na bok. Czuł się taki zmęczony. Położył się na łóżku. Harry szybko wtulił się w niego,
-Powinienem skończyć tę ścianę - wymamrotał Zayn.
-Nic się nie stanie jeśli dokończysz to później - odpowiedział mu nastolatek, kładąc głowę na klatce piersiowej rodzica. Ciepło bijące z ciała drugiego było takie kojące, że sam nie wiedział kiedy zamknął oczy i zasnął.
***
-Nie sądziłam, że naprawdę mnie posłuchasz - powiedziała Jesy ze zdumieniem w głosie.
Po raz kolejny nie mogła się nadziwić temu co widziała. Oto przed nią stał Zayn z blond włosami. Blond!
-Stwierdziłem, że czemu nie - odpowiedział Malik nonszalancko.
Szatynka uśmiechnęła się i przejechała dłonią po włosach przyjaciela.
-Pasują do Ciebie.
-Dzięki Jess.
-Swoją drogą wybierasz się na bankiet?
Mulat zmarszczył brwi.
-Jaki bankiet?
-Rocznica założenia agencji zbliża się wielkimi krokami mój drogi.
Mężczyzna zaklął w duchu. Kobieta miała rację. Kompletnie o tym zapomniał.
-Jeszcze nie dostaliśmy oficjalnych zaproszeń - kontynuowała - ale już i tak każdy już poszukuje odpowiedniego ubrania i partnera.
-Przyjdę sam - powiedział detektyw pewnie.
-Jak zwykle - mruknęła Nelson.



_________________________________________________________________________________
Tada :)
Lubię ten rozdział <3
A w następnym możemy spodziewać się duuuużo akcji *wink*
Do zobaczenia:*


KOCHAM WAS <3

poniedziałek, 15 lutego 2016

Rozdział XI

Zayn usadowił się wygodnie na swoim biurowym krześle i przetarł dłonią twarz. Kolejny dzień pełen pracy. Wypił łyk kawy ze swojego ulubionego kubka, który dostał od Harry'ego z okazji Walentynek i zaczął przeglądać papiery pozostawione na biurku. Nie zdążył dobrze przeczytać pierwszego zdania, gdy usłyszał pukanie do drzwi.
-Wejść! - krzyknął.
W progu pojawił się, tak dobrze mu znany, farbowany blondyn. Niall przygryzał nerwowo wargę, miętoląc w dłoniach beżowy folder.
-W czym mogę ci pomóc? - spytał Malik.
Irlandczyk odchrząknął.
-Chciał pan informacje o kobiecie manekinie.
Detektyw potrzebował chwili by przypomnieć sobie o czym mówi współpracownik.
-Oh racja! - powiedział po chwili, wesoło klaszcząc w dłonie - Szybko Niall, pokazuj co tam masz!
Blady mężczyzna szybko pokonał drogę od drzwi do biurka, kładąc na nim folder z przesadną delikatnością. Po czym szybko się pożegnał i opuścił pomieszczenie. Mulat wziął kolejny łyk kawy nim otworzył folder.

Sprawa numer: #386782

Ofiara: Elizabeth Short

Zabójstwo: Ciało Elizabeth Short znaleziono w dzielnicy Los Angeles Leimert Park 15 stycznia 1947 roku. Jej zwłoki znajdowały się na zabudowanym terenie zachodniej strony South Norton Avenue, w połowie drogi pomiędzy przecznicami Coliseum St. i 39 West St. Odkryła je miejscowa mieszkanka Betty Bersinger podczas spaceru ze swoją 3-letnią córką. Na początku wzięła zwłoki za sklepowego manekina. Ciało było przepołowione w okolicach jamy brzusznej na dwa oddzielne fragmenty i idealnie czyste (obrażenia wskazywały na siekierę), usta w kącikach rozcięte od żuchwy do żuchwy, a nogi i ramiona rozłożone. Jak wykazała później sekcja zwłok, pozbawione było zupełnie krwi. Przed śmiercią denatka była zmuszona do jedzenia kału. Nadgarstki i okolice kostek nosiły ślady krępowania, które sugerowały, że przed zgonem wisiała za ręce lub nogi lub w pozycji „X”. Genitalia nosiły ślady nacięć ostrym narzędziem. Nie została zgwałcona. Chociaż czaszka pozostała nienaruszona, głowa denatki nosiła liczne ślady zadanych ciosów. Za ostateczną przyczynę śmierci patolog uznał utratę krwi i obrażenia mózgu. Wywnioskowano, że na kilka dni przed śmiercią była więziona i torturowana.

Śledztwo: Śledztwo wszczęte przez policję Los Angeles w sprawie zamordowania Elizabeth Short było największym od sprawy zabójstwa Marion Parker w 1927 roku. Zaangażowani w nie zostali funkcjonariusze kilku agencji rządowych, w tym przede wszystkim FBI. W jego wyniku ustalono, że Short po raz ostatni widziana była żywa 9 stycznia. Nie wiadomo, co się z nią działo przez blisko tydzień do momentu odnalezienia jej ciała. Przesłuchano tysiące osób, z których ok. 200 uznano za podejrzane i które następnie, w toku śledztwa trwającego do końca 1949 roku, jako takie wykluczono. Oficjalnie śledztwo zamknięto 29 listopada 1949 roku. Sprawcy nigdy nie odnaleziono, a większość z głównych podejrzanych umieszczonych na 25 osobowej liście najbardziej prawdopodobnych sprawców, sporządzonej przez prokuratora generalnego Los Angeles, należy obecnie uznać za już nie żyjących. Wyjaśnienie sprawy zabójstwa Elizabeth Short, ze względu na upływ czasu i zaniedbania popełnione w początkowym etapie śledztwa, wydaje się dziś już bardzo mało prawdopodobne. Sprawa jej zabójstwa obrosła z biegiem czasu wieloma mitami, które dziś często przyjmowane są za fakty.

Poniżej zamieszczone było kilka zdjęć ofiary. Zapowiadał się długi dzień. 

***

-Spójrz na to - rzekła szatynka, kładąc kolejne zdjęcie na ladzie - trzy pokoje, cicha okolica i blisko miasta, 
Zayn siedział razem z Jesy w kawiarni, jak zawsze, na przerwie. Kobieta pomagała znaleźć mu nowe lokum dla niego i Harry'ego. 
-Jess te wszystkie mieszkania są piękne, ale... - mężczyzna przerwał nie wiedząc jak ubrać myśli w słowa. 
-Ale co?
-Brakuje im tego czegoś. 
-Wiesz Zayn, zawsze można zrobić remont, dodać kilka ozdób...
-Jesy - przerwał jej w pół zdania - to nie jest to co mam na myśli. Brakuje im, tak jakby, ciepła. 
-Ciepła?
-Wiesz kiedy wyobrażałem sobie moją przyszłość z dziećmi, miałem w głowie piękny biało-niebieski domek z ogródkiem, psa biegającego wokoło i spokojne rodzinne wieczory przy kominku w salonie. 
Nelson zamyśliła się na chwilę, po czym zaczęła gorączkowo czegoś szukać w swojej czarnej torebce od Michael'a Korsa. Mulat westchnął i przetarł dłonią swoje kruczoczarne włosy. 
-Zrób coś z nimi - usłyszał ze swojej lewej strony. 
-Słucham?
Posłał zdziwione spojrzenie ku swojej towarzyszce. Ta sięgnęła dłonią ku końcówkom, pozwalając by przeszły jej przez palce. 
-Zrób coś z nimi - powtórzyła. 
-Ale co?
-Nie wiem, zrób coś szalonego. 
Po chwili agentka wyjęła białą kopertę, wypełnioną po brzegi zdjęciami kolejnej nieruchomości na sprzedaż. 
-Szczerze, zaskoczyłeś mnie swoim wyznaniem - mruknęła pod nosem - byłam gotowa błagać cię na kolanach i przekonywać byś chociaż rzucił okiem na ten dom, ale skoro taki sobie wymarzyłeś to proszę bardzo. 
Sprawnym ruchem dłoni otworzyła kopertę, wysypując na blat pełno kolorowych fotografii przedstawiających dom marzeń Malika. Detektyw ujął jedno z nich delikatnie w dłonie.
-Biorę - powiedział stanowczo. 
-Naprawdę? - szatynce zaświeciły się wesoło oczy. 
-Naprawdę, a teraz się zbieraj musimy wracać do biura i Jess nie zapomnij zostawić mi numeru telefonu do sprzedającego. 


_________________________________________________________________________________
Hej :)
Oto taki mały prezent z okazji Walentynek ;)
Dzięki Bogu zaczęły się u mnie ferie (już powoli zaczynałam wariować w szkole) i będę mieć więcej czasu na pisanie! NARESZCIE!
Jeżeli chodzi o wspaniała Elizabeth Short to nic innego jak Czarna Dalia ;)
Która w tym ff przybrała nazwę Kobiety-Manekina. Ogólnie lubię nierozwiązane zagadki kryminalne i inne takie rzeczy, więc wydaje mi się, że mogę wpleść jeszcze kilka takich przypadków. 
Gdyby ktoś chciał się dowiedzieć więcej o sprawie Czarnej Dalii wystarczy to wpisać w wyszukiwarkę, naprawdę jest tego multum ;)
Tak, więc do zobaczenia <3


Kocham Was :*