wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział IX

Nagle z bukietu wypadła na podłogę mała karteczka. Chłopak chciał się po nią schylić jednak mężczyzna był szybszy. W duszy modlił się by to nie było to. Z trwogą spojrzał na liścik.
"Obserwuje Cię."
Właśnie wtedy ciszę przerwał dźwięk telefonu. Zayn zmierzył wzrokiem Harry'ego po czym podbiegł do telefonu. 
-Halo?
-Zayn? Mógłbyś do mnie przyjechać na chwilę? Proszę! Dostałam bardzo dziwny podarek i nie mam pojęcia co z tym zrobić wydaje mi się, że umiałbyś mi pomóc.
-Kto mówi?
-Co? Oh najmocniej przepraszam! To ja, Perrie. 
Mulat złapał się z głowę, dosłownie. Nie spodziewał się telefonu od kobiety. Nastolatek, stojący z boku, z niepokojem przyglądał się całej tej rozmowie. Od razu wyczuł, że dzieje się coś niedobrego. 
-Proszę Zayn przyjdź jak najszybciej. 
-Perrie, ja...
Nim detektyw zdążył dokończyć, blondynka rozłączyła się. 
-Harry, obawiam się, że pizza będzie musiała poczekać.
***
Malik stał razem ze swoim podopiecznym przed jednym z droższych hoteli, znajdujących się w Londynie. Tam znajdowała się Edwards. Nawet nie spostrzegli kiedy, znajdowali się w środku, pukając do drzwi ze złotą tabliczką "206". Kobieta otworzyła niemal natychmiast. Siłą wciągnęła dwójkę do pokoju hotelowego. 
-Jak dobrze, że już jesteś Zayn... - zaczęła. 
Przerwała w pół zdania kiedy zauważyła nieznanego chłopca. 
-Nie wiedziałam, że masz syna. 
-Bo nie mam. 
Mężczyzna odchrząknął, przyciągając nastolatka, za ramiona, do siebie. 
-To Harry. Adoptowałem go kilka dni temu. 
Blondynka wyciągnęła rękę w kierunku młodzieńca. 
-Cześć, jestem Perrie. Siostra Zayna. 
Nim chłopiec mógł wykonać jakikolwiek ruch, Malik odciągnął go do tyłu. 
-Wydawało mi się, że miałaś do mnie jakąś sprawę, Pezz - powiedział powoli. 
Edwards zacmokała i pobiegła do łazienki. Wróciła z wazonem kwiatów. 
-Ta kartka była dołączona do bukietu - odezwała się niepewnie, podając mężczyźnie świstek. 
Detektyw dobrze wiedział co to będzie. Spodziewał się tego. Powoli zerknął na liścik. "Obserwuję Cię", znowu. Znowu te same dwa wyrazy, a co najważniejsze to samo pismo. 
-Myślisz, że mógłbyś poprosić kogoś by się tym zajął?
-Myślę, że może nawet zajmę się tym osobiście. 
***
Malik rozglądnął się. Siedział z Harry'm w pizzerii, w końcu obiecał. Czekali na swoje jedzenie. Nie było zbyt wiele ludzi. Jakiś szatyn, siedzący pod oknem, czytający książkę. Pewna starsza pani z małą dziewczynką, zapewne wnuczką. 
-Nie wspominałeś nic o tym, że masz siostrę - odezwał się nagle Harry. 
-Nie było okazji. 
-Słucham? Twoja siostra jest jedną z największych gwiazd muzyki pop, a ty mi mówisz, że nie było okazji mi o tym powiedzieć!
Zayn szybko zakrył usta chłopca, dłonią. 
-Nie każdy musi o tym wiedzieć - wysyczał. 
-Przepraszam, ale - młodzieniec przerwał, zapewne szukając odpowiednich słów - to było nie fair z twojej strony. 
-Życie też jest nie fair, młody. 
-Nie nazywaj mnie tak!
W tym momencie przyszła kelnerka, niosąc dwa okrągłe talerze pizzy. 
-Smacznego - powiedziała cicho i szybko się ulotniła. 
Obydwoje zaczęli w ciszy jeść. Harry rozglądnął się jakby obserwując czy nikt im się nie przysłuchuje. Przełknął kawałek pizzy i przysunął się do mężczyzny. 
-Czy to znaczy, że dziadków też mam?
Oczy detektywa zrobiły się niczym pięciozłotówki, a on sam zaczął kasłać dławiąc się jedzeniem. Kiedy już się trochę uspokoił, podniósł wzrok. Spojrzał prosto w szmaragdowe oczy chłopca, który dalej grzecznie czekał na odpowiedź. 
-Nie wiesz co się stało z Edwardsami? - spytał chłodno. 
Młodzieniec zamyślił się na chwilę. 
-Nie - odparł zgodnie z prawdą. 
Malik poczuł łzy napływające do oczu. Wziął kilka głębszych wdechów. 
-Zginęli w wypadku samochodowym. 
Zapadła niezręczna cisza. 
-Przepraszam, tak bardzo mi przykro.
-Nie przepraszaj Harry, to nie twoja wina, tylko moja. 
***
Zayn potarł dłonie o siebie. Przeklinał w duchu, że nie zabrał ze sobą rękawiczek. Stali na cmentarzu wraz z chłopakiem. Szatyn pochylił się i strzepnął cienką warstwę śniegu z pomnika. Mulat wziął głęboki oddech. Przyglądnął się Harry'emu. Chciał opowiedzieć mu historię swoich rodziców, chciał się przed nim otworzyć, jednak bał się, że to trochę za dużo dla chłopca.
-Harry? Możemy jechać już do domu? Chciałbym z Tobą o czymś porozmawiać.



_________________________________________________________________________________
Hejo :)
Długo się zastanawiałam nad tym czy przerywać akurat w takim momencie, ale trzeba zrobić napięcie ;)
Tak więc za rozdział poznamy historię śmierci małżeństwa Edwards. 
I dowiedzieliśmy się, że Perrie jest jedną z większych gwiazd muzyki pop!!!
To wyjaśnia dziwne miejsca spotkań ;)
Oraz zwróćcie uwagę na szatyna z pizzerii, on tu jeszcze wróci ;)
Do zobaczenia <3
KOCHAM WAS <3 

sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział VIII

Zayn powoli podniósł powieki. W powietrzu dało się wyczuć zapach pierników. Mężczyzna przetarł twarz. Wstał z posłania. Szybko posprzątał pościel i poduszkę znajdującą się na sofie w salonie. Jako, że miał tylko jedną sypialnię oddał ją Harry'emu a on sam pozwolił sobie skończyć na kanapie. Ciągnięty boskim zapachem, podążył do kuchni. Tam zastał nastolatka, siedzącego na blacie, wesoło machającego nogami. Mulat odruchowo spojrzał na zegarek. Po dziewiątej.
-Przygotowałem dla Ciebie pierniczki - powiedział chłopak, tym samym zwracając uwagę Malika.
Wyciągnął w jego kierunki brązową torbę. Detektyw ujął ją delikatnie.
-Dziękuję - odpowiedział szorstkim, porannym głosem.
Młodzieniec uśmiechnął się słodko.
-Idziesz dzisiaj do pracy?
-Tak Harry, muszę nadrobić kilka dni.
-Jest sobota, myślałem, że spędzimy ją razem.. - głos chłopca załamał się - jak rodzina - wyszeptał.
-Nie będę zbyt długo, obiecuję.
Zayn wyszedł z kuchni, kierując się w stronę łazienki.
***
-Myślałeś o tym?
-Słucham?
Malik podniósł wzrok znad paru zdjęć, które znajdowały się na stoliku. Nie obchodziło go, że miał przerwę. Obiecał Harry'emu, że nie będzie dzisiaj długo i miał zamiar dotrzymać tej obietnicy.
-W ogóle mnie nie słuchałeś prawda?
Na ziemię przywrócił go głos podirytowanej Jesy. No tak, w końcu to razem z nią wybrał się do kawiarni.
-Zayn ty wiesz po co są przerwy w pracy? Żeby odpocząć!
-Jesy rozumiem...
-Gówno rozumiesz! - przerwała mu ostro kobieta.
Mulat westchnął wiedząc, że lepiej bardziej nie drażnić koleżanki. Odłożył fotografie na bok, wcześniej wkładając je do specjalnej koperty.
-Nareszcie! Skoro już przestałeś się bawić w nekrofila, może zechcesz ze mną porozmawiać?
-Dobrze Jess, rozmawiajmy.
Szatynka upiła łyk kawy.
-Czy myślałeś o mojej propozycji?
-Propozycji? - powtórzył mężczyzna niepewnie.
-Cholera jasna! Wtedy też mnie nie słuchałeś?!
Nelson odrzuciła włosy do tyłu i upiła kolejny łyk kawy na uspokojenie.
-Dobrze zacznijmy od początku - powiedziała powoli - kiedy ostatnim razem rozmawialiśmy, mówiłeś, że potrzebujesz większego mieszkania mam rację?
Zayn przytaknął.
-Znalazłam jedno, o czym mówiłam Ci wczoraj przez telefon, ale jak widać nie słuchałeś. Wysłałam Ci ogłoszenie, ale obawiam się, że nie przejrzałeś go jeszcze prawda?
Kolejne przytaknięcie.
-Oh Zayn, jak ja z Tobą wytrzymuję?
-Nie mam pojęcia Jesy, ale wiedz, że jestem bardzo wdzięczny za wszystko co dla nas robisz.
***
-Więc jeszcze raz, nie zauważyłeś żadnego potencjalnego przedmiotu na miejscu zbrodni?
Detektyw przetarł zmęczoną twarz dłonią. Czuł, że jeszcze chwila, a od natłoku myśli dostanie paskudnego bólu głowy.
-Nie było tam nic. Kompletnie nic. - odpowiedział drugi mężczyzna.
Malik przejrzał zdjęcia Bethany. Nie pozostawało wątpliwości, że ciało było w kawałkach. Głowa, tułów, ręce i nogi - wszystko oddzielone od siebie. Teraz pozostawało pytanie czym została pocięta.
-Jeżeli wolno mi wysunąć jakąś hipotezę, proszę pana - zaczął niepewnie blondyn.
Został tu przywołany jako, że to on sprawdzał miejsce zbrodni. Niall pracował dla mulata od niedawna i często bywał nieśmiały. Malik posłał w jego stronę pokrzepiający uśmiech.
-Dajesz Niall.
-Obstawiał bym siekierę.
-Siekierę? Można wiedzieć czemu?
Irlandczyk przygryzł nerwowo dolną wargę. Zaczął rozglądać się dookoła jakby szukając odpowiedzi.
-Kiedyś - zaczął - czytałem o historii pewnej kobiety. Przypadek wydaje mi się bardzo podobny. Podobne miejsce zbrodni, również bez żadnych śladów. Ciało też w kawałkach. Historia kobiety "Manekina", jak ją nazwano, nigdy nie została rozwiązana. Udało się dociec, że ciało zostało porąbane siekierą. Po prostu - zawahał się na chwilę - mam przeczucie, że to może być to samo narzędzie.
-Ciekawa historia Niall, naprawdę.  W jakich latach wydarzyła się ta zbrodnia?
-Nie pamiętam proszę pana.
-Jakbyś mógł, znajdź to dla mnie dobrze?
-Oczywiście.
-Dziękuję, możesz wrócić do swoich zajęć.
Mężczyzna właśnie otwierał drzwi, gdy detektyw przypomniał sobie o jeszcze jednej sprawie.
-I jeszcze jedno Niall...
-Słucham?
-Proszę zwracaj się do mnie po imieniu.
-Oczywiście proszę pa....znaczy Zayn.
***
Kiedy na zegarze wybiła godzina szesnasta trzydzieści, mulat przekroczył próg swojego mieszkania.
-Harry! - zawołał.
Odpowiedziała mu głucha cisza. Zdziwiony mężczyzna wszedł w głąb domu.
-Harry! - krzyknął ponownie.
Wtedy drzwi od jego dawnej sypialni skrzypnęły i wyłoniła się postać młodzieńca, który czym prędzej podbiegł do Malika by mocno go uścisnąć.
-Tęskniłem za Tobą Zayn.
Detektyw schylił się i cmoknął chłopca w czółko, jak to miał w zwyczaju.
-Jak ci minął dzień Harry?
-Nudno. Albo spałem albo oglądałem telewizję. Szkoda, że nie zadzwoniłeś, o której będziesz w domu, zrobiłbym obiad.
-Harry, dobrze wiesz, że nie musisz.
-Ale chcę, chcę w ten sposób ci się odwdzięczyć.
-A co ty na to byśmy pojechali na pizzę?
Nastolatek podskoczył radośnie.
-Weź tylko jakąś kurtkę i możemy jechać.
Zielonooki załatwił to w mgnieniu oka. Jednak wychodząc z sypialni w dłoniach trzymał nie tylko potrzebne ubranie, lecz również mały bukiecik kwiatów.
-Czyżbyś miał cichą wielbicielkę Harry?
-Nie wiem. Przyszła dzisiaj pewna kobieta i mi to wręczyła.
Serce Zayna przyśpieszyło.
-Jaka kobieta Harry?
-Nie mam pojęcia, nie widziałem twarzy. Powiedziała tylko, że to dla mnie.
Nagle z bukietu wypadła na podłogę mała karteczka. Chłopak chciał się po nią schylić jednak mężczyzna był szybszy. W duszy modlił się by to nie było to. Z trwogą spojrzał na liścik.
"Obserwuje Cię."
Właśnie wtedy ciszę przerwał dźwięk telefonu.



_________________________________________________________________________________
Wy wiecie, że to chyba jeden z dłuższych rozdziałów? 
Mamy delikatny świąteczny akcent na początku PIERNIKI <3
Nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć. Wesołych Świąt :)
Tak wiem spóźnione życzenia ehh xd
Następny rozdział pojawi się kilka dni przed/w Nowym Roku :)
Tak więc 
DO ZOBACZENIA :3
KOCHAM WAS <3

niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział VII

Zayn, jak zwykle, ucałował chłopaka w czółko i opuścił pokój. Pomiędzy nim a Harry'm wytworzyła się jakaś specjalna więź. Mulat codziennie przychodził do nastolatka i rozmawiał z nim. Rozmawiali dosłownie o wszystkim. Mężczyzna siedział tak długo dopóki młodzieniec, nie zasnął. Jednak detektywowi zostały dwa dni, nim będzie musiał wrócić do Londynu. Nasz bohater usiadł w salonie, posyłając smutny uśmiech w stronę Elisabeth, która siedziała na przeciwko.
-Nie chcesz go opuszczać prawda? - spytała kobiecinka.
-Nie. Szkoda mi tego chłopaka.
-Wiesz Harry nie potrzebuje wiele - zaczęła staruszka.
Zayn przełknął głośno ślinę i przyjrzał się uważnie opiekunce. Ona chyba nie myśli o tym, prawda?
-Co masz na myśli?
-Wiesz, Harry jest typem samotnika i doskonale radzi sobie sam, ale czasami potrzebuje kogoś z kim mógłby porozmawiać. Trochę jak ty - uśmiechnęła się - Lubi Cię, więc nie będzie chciał Ci robić na złość i nie będzie sprawiał kłopotów.
-Chyba nie sugerujesz, że mam go adoptować?
Mężczyzna spojrzał się na Beth, nie wierząc jej słowom. On ledwo znajduje czas dla siebie. Nie poradził by sobie mając na głowie jeszcze kogoś dodatkowo.
-Proszę, przemyśl to Zayne - szepnęła staruszka, używając starego zdrobnienia.
-Nie nazywaj mnie tak, nie mam już ośmiu lat - zaśmiał się detektyw.
***
-Adoptujesz go? - w słuchawce rozbrzmiał głos Jesy.
-Nie wiem, Jess. Chciałbym ale nie wiem czy dam radę.
Malik westchnął ciężko i przejechał dłonią po włosach. Jak tylko wrócił z sierocińca wykonał telefon do przyjaciółki. Potrzebował jej rady.
-Zayn wiesz, że zawsze będę Cię wpierać, prawda? Jeśli chcesz to zrobić to zrób. Obiecuję, że zrobię co tylko będę mogła żeby ci pomóc.
Mulat uśmiechnął się.
-Dziękuję Jesy. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił. Przyjedziesz jutro? Chcę żebyś była ze mną kiedy będę podpisywał dokumenty, to bardzo ważny moment dla mnie.
-Oczywiście. Wtedy we trójkę wrócimy do Londynu?
-Tak.
***
Mężczyzna uśmiechnął się do Nelson. Ta położyła mu dłoń na ramieniu.
-Nie denerwuj się. Wszystko będzie okej - szepnęła na ucho.
Czarnowłosy przytaknął. Dwójka wkroczyła do biura, gdzie przywitała ich Margaret.
-Jestem z Ciebie dumna Zayn - powiedziała staruszka.
Malik uśmiechnął się promiennie. Po krótkiej chwili do pokoju wszedł Harry razem z Elisabeth.
***
Jesy głaskała nastolatka uspokajająco po plecach, przytulając go mocno do swojej piersi. Biedaczek. Gdy usłyszał o adopcji, nie mógł przestać płakać z wzruszenia. Obydwoje stali przed sierocińcem, czekając na detektywa, który musiał podpisać jeszcze kilka papierów. Kiedy wreszcie kruczoczarna czupryna pojawiła się na horyzoncie, chłopiec nie wytrzymał i czym prędzej pobiegł w jej kierunku.
-Dziękuję - mówił przez łzy - Tak bardzo dziękuję Ci Zayn. Obiecuję, że będę się dobrze zachowywał, i że będę zdobywał same dobre oceny w szkole, i obiecuję, że nie będę sprawiał żadnych problemów.
Mężczyzna uśmiechnął się. Wiedział, że podjął właściwą decyzję. Cmoknął Harry'ego w czółko, jak to miał w zwyczaju, i poczekał aż młodzieniec się nie uspokoi. Potem całą trójką wsiedli do auta. Dzisiaj brunetka prowadziła. Styles usnął jak tylko wyjechali z miasta.
-Jest uroczy - odezwała się nagle kobieta, przerywając tym samym rozmyślania mulata.
-Kto?
-Harry - zaśmiała się - Chyba nie myślałeś, że mówię o Tobie?
Malik również się zaśmiał.
-No weź Jess. Przecież to oczywiste, że Ci się podobam.
I właśnie w takiej miłej atmosferze minęły im cztery godziny podróży.



_________________________________________________________________________________
Tada!!!!
I jak się czujecie z tym, że Zayn adoptował Harry'ego? :D
Ktoś coś przeczuwał :) ?
Do zobaczenia za kilka dni <3
Kocham Was! <3 <3 <3