sobota, 10 października 2015

Rozdział IV

Zayn spojrzał jeszcze raz na zegarek. Dziewczyna jak zwykle się spóźniała. Miał ochotę uciec z tego motelowego pokoju, jednak szybko skarcił się w myślach za ten dziecinny pomysł. Próbował już kilka razy się z nią spotkać, ale nigdy nie był dość odważny, by spojrzeć jej w oczy. Dziś się to zmieni. Usiadł na łóżku. Westchnął ciężko i ukrył twarz w dłoniach. Rozglądnął się po pomieszczeniu. Odchodząca ze ścian szaro-zielona farba, brązowa wykładzina z masą plam. Jedyną zaletą tego miejsca, by to, że znajdowało się ono na obrzeżach Londynu. Mężczyzna, pogrążony we własnych myślach, nie usłyszał cichego pukania do drzwi. Odskoczył, kiedy poczuł dłoń na swoim ramieniu. Spojrzał na postać przed sobą. Zamrugał kilka, jakby oślepiony niewidocznym snopem światła. Dziewczyna nic się nie zmieniła. Te same blond włosy, sięgające jej trochę za ramiona. Te same wąskie usta, teraz mocno poprawione konturówką, by wydawały się większe. I te same spojrzenie błękitnych, przypominających bezchmurne niebo, oczu.
-Zayn?
Oczy Malika zaszkliły się niebezpiecznie. Nie widział jej od tak dawna. Mocno przytulił się do kobiety, chowając twarz w jej szyi.
-Przepraszam Perrie, tak bardzo przepraszam - wyszeptał.
Desperacko złapał się koszulki blondynki, jakby bojąc się, że odejdzie. Stali tak przez jeszcze bardzo długi czas, nim któreś z nich odważyło się odezwać.
-Chciałabym powiedzieć, że to nie Twoja wina, ale dobrze wiesz, że byłoby to kłamstwo. Chciałabym Ci powiedzieć, że wszystko będzie w porządku, ale nie mogę Ci tego powiedzieć - oznajmiła smutno kobieta.
Mulat przytaknął, na znak, że rozumie co się do niego mówi. Wiedział, że to wszystko było jego winą.
-Przepraszam - powtórzył - Naprawdę przepraszam. Obiecuję, że teraz wszystko się zmieni.
Czuł się taki bezsilny.
-Już mi to kiedyś obiecywałeś.
Perrie uśmiechnęła się obojętnie.

***

Tej nocy Zayn nie mógł spać. Wiercił się z boku na bok. Później robił wszystko by jednak udało mu się zasnąć. Wywietrzył pokój, wypił ciepłe mleko, nawet poszedł wziąć drugą ciepłą kąpiel. Wszystko na darmo. Wpatrzony w zdjęcie przedstawiające jego rodzinę, siedział na łóżku. Uśmiechnięte twarze pięcioosobowej rodziny. Znów poczuł napływające do oczu łzy. Szybkim ruchem odłożył fotografię na właściwe miejsce. Już się dość dzisiaj napłakał. Przetarł oczy wierzchem dłoni, tym razem kierując swój wzrok na nocne niebo za oknem. Wziął głęboki oddech. Nagle dostał olśnienia. Zaczął biegać po pokoju w poszukiwaniu telefonu komórkowego. Gdy wreszcie go znalazł, wystukał odpowiedni numer.
-Halo?
Po drugiej stronie słuchawki odezwała się zaspana Jesy. No tak, w końcu była druga w nocy.
-Spotkajmy się tam gdzie zawsze - powiedział, po czym rozłączył się, nie dając kobiecie możliwości odpowiedzieć.

***

-Rozmawialiście? - spytała kobieta.
Mężczyzna upił łyk gorącej herbaty i przytaknął.
-I jak? Lepiej?
-Zdecydowanie, dziękuję Jesy. Perrie nie zmieniła się przez te trzy lata.
Mulat zdobył się na delikatny uśmiech, który brunetka chętnie odwzajemniła.
-Może uda wam się odbudować relacje, sprzed wypadku - szepnęła cicho, bardziej do siebie niż do mężczyzny naprzeciwko.
Nastała cisza. Siedzieli w małej kawiarence, znajdującej się niedaleko domku Nelson. Lokal był czynny całą dobę, dlatego było to częste miejsce ich nocnych spotkań.
-Wezmę kilka dni wolnych i pojadę do Bradford - odezwał się nagle Malik.
-Nareszcie zaczynasz mnie słuchać.
-Chcę odwiedzić sierociniec.
Detektyw spojrzał prosto w miodowe tęczówki pracownicy, szukając zgody. Kobieta przygryzła dolną wargę. Dla obydwu ten temat był bardzo niewygodny.
-Jesteś gotowy? - zapytała, powoli dobierając słowa.
Mężczyzna pokiwał głową na tak, po czym szybko odwrócił wzrok. Nie był gotowy, ale chciał spróbować. Czuł, że musiał tam wrócić, ciągnęła go jakaś niewidzialna siła. Nie mówił tego nikomu, lecz ostatnimi czasy znowu śniło mu się jak błądził korytarzami ośrodka. Jak zagląda do każdego pokoju, szuka kogokolwiek, jednak nikogo nie ma. Czuje się zagrożony, aczkolwiek nie widzi zagrożenia.
-Dobranoc.
Słowa Jesy przywróciły go do rzeczywistości. Stała w progu kawiarni, przygotowana do wyjścia. Pomachała do Zayn na pożegnanie, szepcząc ciche "Powodzenia". Mulat dopija swoją herbatę i sam, również, zaczyna szykować się do opuszczenia lokalu.


_________________________________________________________________________________
WIELKI POWRÓT!!!
Przepraszam, że rozdział trochę mdły, ale w następnym mogę obiecać trochę niespodzianek c:
Poznacie historię Zayna i przybędzie do nas nowa postać :3
Choć szczerze, mam wrażenie, że już się trochę domyślacie co się będzie działo ;)
Tak więc miejcie oczy szeroko otwarte na następny rozdział! 
I do zobaczenia :*
Kocham was <3

2 komentarze:

  1. Może jestem głupia.. ale ja się nie domyślam!
    To wszystko trzyma mnie w takim napięciu, dla mnie to jedna wielka zagadka a jak to czytam to się rozpływam, no cudo *-*
    Naprawdę nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału boże kochany co te twoje blogi robią ze mną :o
    Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej, ten rozdział wcale nie wydaje mi się mdły ! Wręcz przeciwnie :)
    Świetnie napisany rozdział, tajemniczy...ZNOWU
    ahahah :)
    I trzeba dalej czekać na kolejny rozdział...
    Ehh
    Byle by pojawił się szybko!

    <33

    -K.

    OdpowiedzUsuń