***
Zaparkował swój samochód, przed tak dobrze znanym mu budynkiem z czerwonej cegły. Zgasił silnik i wyjął klucze ze stacyjki. Siedział jeszcze przez chwilę na swoim siedzeniu, jednak w końcu zebrał się w sobie. Zgarnął swoją skórzaną kurtkę z tylnego siedzenia, telefon schował do kieszeni spodni i wyszedł na zewnątrz. Stanął przed dużymi, dębowymi drzwiami. Wziął głęboki oddech i wszedł do środka. W tle mignęła mu złota tabliczka z napisem "Sierociniec w Bradford".
***
-Więc Zayn, jak ci się powodzi? - zaczęła Margaret. Mężczyzna upił łyk herbaty.
-Dobrze.
-Całe życie będę pamiętać Twój przypadek - rzekła Elisabeth.
Malik w ciszy przysłuchiwał się rozmowie starszych kobiecinek. Znał tę historię na pamięć, no cóż w końcu to była jego historia.
-Była okropna burza w 1993r. Nie działały telefony, światło. Położyłyśmy wszystkie dzieci szybciej spać, a my same siedziałyśmy w salonie, popijając herbatę. Nie spodziewałyśmy się nikogo o tej porze, zwłaszcza w taką pogodę. I nagle ktoś zapukał. Pamiętam jak się ociągałam, nim podeszłam do drzwi - zaśmiała się - Kiedy ujrzałam małe zawiniątko na wycieraczce, moją pierwszą myślą było, że to jakiś zagubiony kotek bądź piesek - spojrzała na Mulata - A to był tylko nasz mały Zayn, który w krótkim czasie stał się ulubieńcem każdej pracownicy sierocińca. Zawsze cichy, spokojny, jednak mimo wszystko pomocny. Niestety nic nie wiedzieliśmy o Twojej rodzinie, więc temat ten zawsze zręcznie omijaliśmy. Później zawitali do nas Edwardsowie, razem ze swoją córką Perrie. Chyba jedna z najbardziej znana rodzina w Wielkiej Brytanii, zaraz za rodziną królewską. Para milionerów, która angażowała się w mnóstwo akcji charytatywnych, zwiedzała świat, pomagając wszystkim, komu tylko mogli. W 2005r. odwiedzili nasz sierociniec. Jak tylko przekroczyli próg budynku i zobaczyli Ciebie, Zayn, wiedziałam, że wezmą Cię pod swoje skrzydła - uśmiechnęła się do detektywa - I tak się stało. Miałeś, bodajże, dwanaście lat gdy nas opuściłeś - zakończyła Margaret.
Z przyczyn oczywistych żadna z kobiet nie wspomniała o potwornym wypadku, w którym zginęło małżeństwo milionerów i Zayn im był za to bardzo wdzięczny.
***
Malik planował już opuścić sierociniec. Czas spędzony z Margaret, Elisabeth i innymi opiekunkami, których imion już nawet nie pamiętał był wspaniały. Żałował, że aż tyle czasu stracił walcząc z samym sobą, czy przyjechać tu czy nie. Był już przy drzwiach, gdy usłyszał czyjś krzyk na piętrze. Niewiele myśląc, szybko pobiegł w tamtym kierunku. Oczom ukazał mu się chłopak, na oko szesnastoletni, leżący na ziemi, pocierający ramię. -Pierdolony James - burknął pod nosem nastolatek, nie zdając sobie sprawy z obecności dorosłego.
-Pomóc Ci?
Młodzieniec zmierzył wzrokiem Mulata, a mężczyznę przeszyło spojrzenie jego szmaragdowych tęczówek.
-Dam sobie radę - wysyczał.
Wstał z ziemi, otrzepał się i zmierzał do jednego z pokoi.
-Jestem Zayn.
-Harry - rzucił chłopak oschle i zniknął za drzwiami jednego z pokoi.
_________________________________________________________________________________
Yey :3
To ja <3
Więc dowiedzieliśmy się dzisiaj, że Zayn został adoptowany. Oraz poznaliśmy nowego bohatera - Harry'ego!
I tak to jest te kilka niespodzianek, które obiecywałam :3
I będzie ich jeszcze więcej!
Ale to później ;)
I w planach mam bynajmniej 2 nowych bohaterów ;)
Ale nie razie nie będę zdradzać zbyt wiele c:
Więc za tydzień postaram się o nowy rozdział, a teraz poczujmy się niczym w jakiejś telenoweli:
Co z trupem?
Co ze śledztwem?
Jaki charakter będzie miała znajomość Zayna i Harry'ego?
Na te pytania, oraz na wiele innych, znajdziemy odpowiedzi w następnych rozdziałach!
Ale jak na razie jestem ciekawa waszych opinii :3
Więc jak sądzicie jak to się skończy? Co z tego wszystkiego wyniknie?
Nie powiedziane, że któregoś z pomysły nie wykorzystam, bo mówiąc szczerze wiem jak chcę to poprowadzić ff ale jakieś wątki poboczne itd, zawsze są mile widziane ;)
To jest chyba najdłuższa moja notka xD
Tak więc, już kończę i do zobaczenia za tydzień!
<3