poniedziałek, 26 października 2015

Rozdział V

Zayn szybko dopił swoją kawę, a kubek odstawił na stół. Skierował się do sypialni. Wyjął stary, poniszczony, zielony plecak, do którego spakował najważniejsze rzeczy. Z plecakiem w ręce, opuścił mieszkanie. 
***
Zaparkował swój samochód, przed tak dobrze znanym mu budynkiem z czerwonej cegły. Zgasił silnik i wyjął klucze ze stacyjki. Siedział jeszcze przez chwilę na swoim siedzeniu, jednak w końcu zebrał się w sobie. Zgarnął swoją skórzaną kurtkę z tylnego siedzenia, telefon schował do kieszeni spodni i wyszedł na zewnątrz. Stanął przed dużymi, dębowymi drzwiami. Wziął głęboki oddech i wszedł do środka. W tle mignęła mu złota tabliczka z napisem "Sierociniec w Bradford". 
***
-Więc Zayn, jak ci się powodzi? - zaczęła Margaret. 
Mężczyzna upił łyk herbaty. 
-Dobrze. 
-Całe życie będę pamiętać Twój przypadek - rzekła Elisabeth. 
Malik w ciszy przysłuchiwał się rozmowie starszych kobiecinek. Znał tę historię na pamięć, no cóż w końcu to była jego historia. 
-Była okropna burza w 1993r. Nie działały telefony, światło. Położyłyśmy wszystkie dzieci szybciej spać, a my same siedziałyśmy w salonie, popijając herbatę. Nie spodziewałyśmy się nikogo o tej porze, zwłaszcza w taką pogodę. I nagle ktoś zapukał. Pamiętam jak się ociągałam, nim podeszłam do drzwi - zaśmiała się - Kiedy ujrzałam małe zawiniątko na wycieraczce, moją pierwszą myślą było, że to jakiś zagubiony kotek bądź piesek - spojrzała na Mulata - A to był tylko nasz mały Zayn, który w krótkim czasie stał się ulubieńcem każdej pracownicy sierocińca. Zawsze cichy, spokojny, jednak mimo wszystko pomocny. Niestety nic nie wiedzieliśmy o Twojej rodzinie, więc temat ten zawsze zręcznie omijaliśmy. Później zawitali do nas Edwardsowie, razem ze swoją córką Perrie. Chyba jedna z najbardziej znana rodzina w Wielkiej Brytanii, zaraz za rodziną królewską. Para milionerów, która angażowała się w mnóstwo akcji charytatywnych, zwiedzała świat, pomagając wszystkim, komu tylko mogli. W 2005r. odwiedzili nasz sierociniec. Jak tylko przekroczyli próg budynku i zobaczyli Ciebie, Zayn, wiedziałam, że wezmą Cię pod swoje skrzydła - uśmiechnęła się do detektywa - I tak się stało. Miałeś, bodajże, dwanaście lat gdy nas opuściłeś - zakończyła Margaret. 
Z przyczyn oczywistych żadna z kobiet nie wspomniała o potwornym wypadku, w którym zginęło małżeństwo milionerów i Zayn im był za to bardzo wdzięczny. 
***
Malik planował już opuścić sierociniec. Czas spędzony z Margaret, Elisabeth i innymi opiekunkami, których imion już nawet nie pamiętał był wspaniały. Żałował, że aż tyle czasu stracił walcząc z samym sobą, czy przyjechać tu czy nie. Był już przy drzwiach, gdy usłyszał czyjś krzyk na piętrze. Niewiele myśląc, szybko pobiegł w tamtym kierunku. Oczom ukazał mu się chłopak, na oko szesnastoletni, leżący na ziemi, pocierający ramię. 
-Pierdolony James - burknął pod nosem nastolatek, nie zdając sobie sprawy z obecności dorosłego. 
-Pomóc Ci? 
Młodzieniec zmierzył wzrokiem Mulata, a mężczyznę przeszyło spojrzenie jego szmaragdowych tęczówek. 
-Dam sobie radę - wysyczał. 
Wstał z ziemi, otrzepał się i zmierzał do jednego z pokoi. 
-Jestem Zayn. 
-Harry - rzucił chłopak oschle i zniknął za drzwiami jednego z pokoi. 


_________________________________________________________________________________
Yey :3
To ja <3
Więc dowiedzieliśmy się dzisiaj, że Zayn został adoptowany. Oraz poznaliśmy nowego bohatera - Harry'ego! 
I tak to jest te kilka niespodzianek, które obiecywałam :3
I będzie ich jeszcze więcej! 
Ale to później ;)
I w planach mam bynajmniej 2 nowych bohaterów ;)
Ale nie razie nie będę zdradzać zbyt wiele c:
Więc za tydzień postaram się o nowy rozdział, a teraz poczujmy się niczym w jakiejś telenoweli: 
Co z trupem?
Co ze śledztwem?
Jaki charakter będzie miała znajomość Zayna i Harry'ego?
Na te pytania, oraz na wiele innych, znajdziemy odpowiedzi w następnych rozdziałach!
Ale jak na razie jestem ciekawa waszych opinii :3
Więc jak sądzicie jak to się skończy? Co z tego wszystkiego wyniknie?
Nie powiedziane, że któregoś z pomysły nie wykorzystam, bo mówiąc szczerze wiem jak chcę to poprowadzić ff ale jakieś wątki poboczne itd, zawsze są mile widziane ;)
To jest chyba najdłuższa moja notka xD
Tak więc, już kończę i do zobaczenia za tydzień!
<3

sobota, 10 października 2015

Rozdział IV

Zayn spojrzał jeszcze raz na zegarek. Dziewczyna jak zwykle się spóźniała. Miał ochotę uciec z tego motelowego pokoju, jednak szybko skarcił się w myślach za ten dziecinny pomysł. Próbował już kilka razy się z nią spotkać, ale nigdy nie był dość odważny, by spojrzeć jej w oczy. Dziś się to zmieni. Usiadł na łóżku. Westchnął ciężko i ukrył twarz w dłoniach. Rozglądnął się po pomieszczeniu. Odchodząca ze ścian szaro-zielona farba, brązowa wykładzina z masą plam. Jedyną zaletą tego miejsca, by to, że znajdowało się ono na obrzeżach Londynu. Mężczyzna, pogrążony we własnych myślach, nie usłyszał cichego pukania do drzwi. Odskoczył, kiedy poczuł dłoń na swoim ramieniu. Spojrzał na postać przed sobą. Zamrugał kilka, jakby oślepiony niewidocznym snopem światła. Dziewczyna nic się nie zmieniła. Te same blond włosy, sięgające jej trochę za ramiona. Te same wąskie usta, teraz mocno poprawione konturówką, by wydawały się większe. I te same spojrzenie błękitnych, przypominających bezchmurne niebo, oczu.
-Zayn?
Oczy Malika zaszkliły się niebezpiecznie. Nie widział jej od tak dawna. Mocno przytulił się do kobiety, chowając twarz w jej szyi.
-Przepraszam Perrie, tak bardzo przepraszam - wyszeptał.
Desperacko złapał się koszulki blondynki, jakby bojąc się, że odejdzie. Stali tak przez jeszcze bardzo długi czas, nim któreś z nich odważyło się odezwać.
-Chciałabym powiedzieć, że to nie Twoja wina, ale dobrze wiesz, że byłoby to kłamstwo. Chciałabym Ci powiedzieć, że wszystko będzie w porządku, ale nie mogę Ci tego powiedzieć - oznajmiła smutno kobieta.
Mulat przytaknął, na znak, że rozumie co się do niego mówi. Wiedział, że to wszystko było jego winą.
-Przepraszam - powtórzył - Naprawdę przepraszam. Obiecuję, że teraz wszystko się zmieni.
Czuł się taki bezsilny.
-Już mi to kiedyś obiecywałeś.
Perrie uśmiechnęła się obojętnie.

***

Tej nocy Zayn nie mógł spać. Wiercił się z boku na bok. Później robił wszystko by jednak udało mu się zasnąć. Wywietrzył pokój, wypił ciepłe mleko, nawet poszedł wziąć drugą ciepłą kąpiel. Wszystko na darmo. Wpatrzony w zdjęcie przedstawiające jego rodzinę, siedział na łóżku. Uśmiechnięte twarze pięcioosobowej rodziny. Znów poczuł napływające do oczu łzy. Szybkim ruchem odłożył fotografię na właściwe miejsce. Już się dość dzisiaj napłakał. Przetarł oczy wierzchem dłoni, tym razem kierując swój wzrok na nocne niebo za oknem. Wziął głęboki oddech. Nagle dostał olśnienia. Zaczął biegać po pokoju w poszukiwaniu telefonu komórkowego. Gdy wreszcie go znalazł, wystukał odpowiedni numer.
-Halo?
Po drugiej stronie słuchawki odezwała się zaspana Jesy. No tak, w końcu była druga w nocy.
-Spotkajmy się tam gdzie zawsze - powiedział, po czym rozłączył się, nie dając kobiecie możliwości odpowiedzieć.

***

-Rozmawialiście? - spytała kobieta.
Mężczyzna upił łyk gorącej herbaty i przytaknął.
-I jak? Lepiej?
-Zdecydowanie, dziękuję Jesy. Perrie nie zmieniła się przez te trzy lata.
Mulat zdobył się na delikatny uśmiech, który brunetka chętnie odwzajemniła.
-Może uda wam się odbudować relacje, sprzed wypadku - szepnęła cicho, bardziej do siebie niż do mężczyzny naprzeciwko.
Nastała cisza. Siedzieli w małej kawiarence, znajdującej się niedaleko domku Nelson. Lokal był czynny całą dobę, dlatego było to częste miejsce ich nocnych spotkań.
-Wezmę kilka dni wolnych i pojadę do Bradford - odezwał się nagle Malik.
-Nareszcie zaczynasz mnie słuchać.
-Chcę odwiedzić sierociniec.
Detektyw spojrzał prosto w miodowe tęczówki pracownicy, szukając zgody. Kobieta przygryzła dolną wargę. Dla obydwu ten temat był bardzo niewygodny.
-Jesteś gotowy? - zapytała, powoli dobierając słowa.
Mężczyzna pokiwał głową na tak, po czym szybko odwrócił wzrok. Nie był gotowy, ale chciał spróbować. Czuł, że musiał tam wrócić, ciągnęła go jakaś niewidzialna siła. Nie mówił tego nikomu, lecz ostatnimi czasy znowu śniło mu się jak błądził korytarzami ośrodka. Jak zagląda do każdego pokoju, szuka kogokolwiek, jednak nikogo nie ma. Czuje się zagrożony, aczkolwiek nie widzi zagrożenia.
-Dobranoc.
Słowa Jesy przywróciły go do rzeczywistości. Stała w progu kawiarni, przygotowana do wyjścia. Pomachała do Zayn na pożegnanie, szepcząc ciche "Powodzenia". Mulat dopija swoją herbatę i sam, również, zaczyna szykować się do opuszczenia lokalu.


_________________________________________________________________________________
WIELKI POWRÓT!!!
Przepraszam, że rozdział trochę mdły, ale w następnym mogę obiecać trochę niespodzianek c:
Poznacie historię Zayna i przybędzie do nas nowa postać :3
Choć szczerze, mam wrażenie, że już się trochę domyślacie co się będzie działo ;)
Tak więc miejcie oczy szeroko otwarte na następny rozdział! 
I do zobaczenia :*
Kocham was <3