Zayn spędził kolejny tydzień próbując rozwiązać zagadkę, która nie chciała zbytnio współpracować. Po raz kolejny wpatrywał się w bilingi pana Pinnock, które mógłby wyrecytować z pamięci, gdyby go o to poproszono. "Taka praca" - mruknął pod nosem, wpatrzony w czarne cyferki i literki. W pokoju rozległo się pukanie do drzwi.
- Wejść! - krzyknął Malik.
W progu zjawiła się Jesy. Jej oczy nie pałały już taką nienawiścią jak ostatnio, mimo to daleko jej było do tego ciepłego spojrzenia, które można by uznać za jej znak firmowy. Westchnęła i zabrała niektóre niesforne kosmyki włosów z twarzy. Obrzuciła wzrokiem pomieszczenie, na końcu dokładnie przyglądając się detektywowi. Mężczyzna podniósł brew, dając jej do zrozumienia, że czas się odezwać.
- Na komisariacie znaleźli nagrania z monitoringu, na których widać Boyle'a.
***
Wyblakły obraz z przeskakującymi kreskami niczym w pierwszych telewizorach. Ledwo widać wysokiego, dobrze zbudowanego, czarnoskórego mężczyznę - męża pani podkomisarz. Ubrany w garnitur, z teczką przy boku. W jednej chwili jest, w drugiej już go nie ma. Trzeba zmienić płytę. Ponownie ten sam obraz tyle, że z innej kamery. Boyle idzie spokojnie, widać że się mu nie spieszy. Nagle zatrzymuje się, rozgląda, poprawia krawat i jakby nigdy nic kontynuuje wędrówkę. Znika z zasięgu wzroku. Nagranie zostaje zatrzymane.
- To wszystko co mamy - powiedział jeden z komisarzy.
Brunet zamrugał kilka razy, jakby wybudzając się z transu. Spojrzał w bok, by upewnić się, że przyjaciółka dalej mu towarzyszy. Nelson posłała w jego stronę krótki uśmiech. Para podziękowała policjantom, którzy zdobyli nagrania i wyszli z komisariatu.
- Niewiele to wnosi do sprawy - mruknął Zayn.
- Będąc szczerą, myślałam, że mają coś więcej. - Jesy odblokowała telefon.
Para weszła razem do budynku. Pożegnali się w recepcji i Malik sam pojechał windą do swojego biura. Opadł ciężko na obrotowe krzesło. Oparł łokcie na blacie biurka, a twarz schował w dłoniach. Westchnął ciężko. Nagle kątem oka ujrzał kopertę na biurku. Nagle przypomniał sobie, że znalazł ją jakiś czas temu i nadal nie wie co jest w środku. Bez marnowania zbędnego czasu, rozerwał kopertę. Ze środka niej wypadło kilka fotografii i kartka. Złapał się za głowę kiedy zobaczył zdjęcia przedstawiającego jego samego jak i jego przyjaciół. Szybko podniósł je z ziemi. Pierwsze - on i Harry, grający w piłkę w ogrodzie. Drugie - on i Jesy na zakupach w galerii handlowej. Trzecie - on, Niall i Eleanor na jednym z miejsc zbrodni. Czwarte - wizyta Perrie w jego domu. Piąte - pocałunek z Louisem. Szóste - jego ostatnia rozmowa z Liamem. Siódme - on i Leigh-Anne podczas miłosnego uniesienia. Przeglądał je wszystkie po kolei, coraz szybciej, z szeroko otwartymi oczami. Dopiero po dłuższej chwili oprzytomniał na tyle, by przypomnieć sobie o dołączonym do tego liście. Przełknął głośno ślinę i zaczął czytać. Nie było tego wiele, ledwo jedno zdanie:
"Ich też obserwuję."
***
Malik mocno tupał nogą w panele.
- Długo jeszcze? - krzyknął.
Z każdą chwilą czuł, jakby miał zemdleć. Robiło mu się niedobrze na myśl o jakichkolwiek kamerach, podsłuchach. Nareszcie po pewnym czasie, który wydawał się być wdzięcznością, Harry zszedł na dół. Mężczyzna wziął od niego walizkę i wyszli z domu. Bez słowa zamknął za sobą drzwi na klucz i obydwoje wsiedli do czekającej już taksówki. Przywitali się z kierowcą i pojechali do centrum Londynu. Droga zajęła im trochę. Wysiedli praktycznie pod samym Big Benem. Przeczekali chwilę nim zjawiła się Elisabeth. Harry był mocno zdezorientowany.
- A więc to tak - mruknął w końcu.
- Jak?
- Chcesz mnie oddać.
Dopiero teraz brunet zauważył łzy w oczach syna. Przytulił go mocno do swojej piersi.
- Beth możesz dać nam chwilkę? - spytał się kobiety.
Po chwili staruszki już nie było. Mulat zaczął głaskać brązowe loczki.
- To nie tak, że chcę cię oddać. Po prostu jest mam teraz poważne problemy.
- Jakie? Powiedz, a obiecuję, że zrobię wszystko by ci pomóc - przerwał mu chłopak.
- To nie takie proste. Nie chcę by ci się stała krzywda. Obiecuję, że jak tylko wszystko się uspokoi przyjadę po ciebie. Ale na razie pojedziesz z Beth do Bradford. Bądź grzeczny, dobrze? - ucałował go w czubek głowy.
Nastolatek przez chwilę bił się z myślami. Otarł łzy, jeszcze raz się przytulił i poszedł do samochodu Elisabeth. Zayn stał jeszcze chwilę w tym samym miejscu, po czym poszedł do jednego z hoteli znajdujących się niedaleko.
***
- Widzisz to?
Jesy zasłoniła usta dłonią po raz kolejny przeglądając te same fotografie.
- To niemożliwe.
Detektyw zaśmiał się krótko.
- Też tak myślałem. Dlatego radzę ci wynająć sobie pokój w hotelu.
- Tym?
- Nie, nie. To nie byłoby zbyt mądre. Najlepiej jak byśmy się trochę rozeszli. Jeszcze musimy zadzwonić do Eleanor, Nialla i Liama.
- Chcesz dać im wolne? Na jak długo?
- Dopóki ta sprawa się nie uspokoi. Nie chcę, żeby przeze mnie mieli jakiekolwiek kłopoty.
- Rozumiem.
Mężczyzna spojrzał na przyjaciółkę z pewną dozą niepokoju.
- Jeżeli chcesz, też możesz wyjechać z miasta.
- Nawet tak nie mów! Oczywiście, że zostaję! Nie poardziłbyś sobie beze mnie. - puściła mu oczko.
- Cieszy mnie twoja gotowość do pracy.
Nelson nagle zmarszczyła brwi.
- A co z twoją siostrą?
- Z tego co wiem obecnie daje koncerty w gdzieś w okolicach Yorkshire, a potem jedzie do Szkocji.
Kobieta przytaknęła. Nagle zadzwonił jej telefon. Przeprosiła mulata i wyszła z pokoju na hol. Brunet padł na łóżku i złapał się za głowę. Gdyby tylko wiedział ile będzie musiał poświęcić dla tej sprawy, zrobiłby wszystko by do tego nie doszło. Przetarł twarz dłonią. Jeszcze raz spojrzał na zdjęcie przedstawiające jego i Louisa. Czuł się okropnie z tym, że z jego winy stało się to wszystko. Zastanawiał się dlaczego jeszcze porywacz się nie odezwał. Nie chce okupu? To czego? Czego jeszcze może chcieć? Czy szatyn jeszcze w ogóle żyje? Jeśli tak, to gdzie jest? Natłok myśli wywołał tylko niepotrzebny ból głowy. Po chwili wróciła szatynka. Od razu po jej minie można było wywnioskować, że nie ma dobrych wieści. Przyjrzał się jej dokładnie i podniósł jedną brew do góry, dając jej zrozumienie, że czeka na wiadomość. Przyjaciółka przytaknęła i przełknęła ślinę.
- Leigh-Anne zaginęła.
_________________________________________________________________________________
Mam wrażenie, że ten rozdział jest dość krótki, ale zawarłam w nim wszystko co chciałam <3
Zostało nam tak około dwa rozdziały i epilog. Jak się z tym czujecie?
Kocham was <3